Nasza skóra, podobnie jak mózg, wytwarza endorfiny, czyli hormony szczęścia – to najnowsze odkrycie kosmetologów i dermatologów. Dotychczas sądzono, że pogodny i promienny wygląd zawdzięczamy przede wszystkim psychice.
Tryskając radością i optymizmem, od razu „zakwitamy urodą”, bo skóra jak zwierciadło odbija to, co dzieje się w duszy. Teraz możemy wpływać na nasz wygląd, bezpośrednio uszczęśliwiając samą skórę za pomocą kremu, maseczki czy balsamu do ciała. Założenie jest proste: wszystkie z tych preparatów zawierają tak skomponowane składniki, ze pobudzają wydzielanie hormonów szczęścia w skórze. Co więcej, niektóre supernowoczesne kosmetyki dostarczają tkankom tzw. proendorfin, które uaktywniają w skórze neuroprzekaźniki, odpowiedzialne za „jej stan euforii”. W efekcie twarz staje się promienna, a ciało gładkie i jędrne. Ale to jeszcze nie wszystko. Innowacyjne odkrycie hormonów szczęścia w skórze zmienia podejście kosmetologii do pielęgnacji.
Ogromną rolę przypisuje się także receptorom, które są na powierzchni skóry. Reagują one na wszystkie bodźce z zewnątrz. Także na miły zapach, przyjemną, jedwabistą konsystencję preparatu oraz dotyk podczas wklepywania kosmetyku. Odprężony i uspokojony w ten sposób naskórek o wiele lepiej wchłania odżywcze i nawilżające składniki, które są zawarte w pielęgnacyjnym kremie czy maseczce. Po czym przekazuje je do głębszych warstw skóry, pobudzając wytwarzanie w nich endorfin. A gdy jeszcze krem czy balsam, który stosujemy, wzbogacony jest tymi właśnie hormonami, działanie jest podwójne. Zmęczona, przyszarzała jesienią skóra dostaje potężną dawkę energii i „optymizmu”. Tak wzmocniona lepiej sobie radzi ze szkodliwymi czynnikami środowiska: zmienną temperaturą, wiatrem, suchym powietrzem w pomieszczeniach i wolnymi rodnikami, które przyspieszają starzenie się. Poprawia się też odnowa komórek i krążenie krwi. Słowem – proendorfiny to antidotum na kłopoty z urodą współczesnych zabieganych kobiet, żyjących w zanieczyszczonym środowisku. To również nasz nowa broń z cellulitem, nadwrażliwą i przemęczoną cerą.
Gładkie, smukłe ciało
Uszczęśliwiający balsam do ciała, np. Wodospad Wygładzający balsam (Soraya) zawiera w sobie to, czego zabiegane, przepracowane i spędzające większość dnia w pracy kobiety potrzebują najbardziej. To endorfiny, które ujędrniają, wygładzają ciało i poprawiają przemianę materii. Za pomocą kremu, np. Drenującego przeciw cellulitowi i zatrzymywaniu wody Sensorielle (Lierac), można skutecznie poprawić metabolizm tłuszczów i zmniejszyć objętość powiększonych komórek tłuszczowych. To sprawia, że znika pomarańczowa skórka, a sylwetka staje się smukła. Algi morskie, ciclotella, którymi wzbogacane są balsamy do ciała, uaktywniają w skórze endorfiny, poprawiając krążenie krwi i limfy w tkankach. Hormony te przyspieszają też usuwanie nadmiaru wody z komórek i likwidują nieprzyjemne obrzęki nóg.
4 bodźce pobudzające receptory
Dotyk, zapach, konsystencja i kolor pobudzają receptory skóry. Nakładając krem, zrób masaż twarzy. Muskając skórę palcami, przesuwaj je od środka czoła ku skroniom. A potem od nosa w kierunku uszu i od ust, brody do policzków. To relaks dla skóry. Wybierz preparat, który ma delikatny świeży aromat, ale z twoimi ulubionymi nutami. Pobudzi on do pracy receptory w skórze. Uspokoi zbyt nadwrażliwą i przygotuje do przyjęcia kremu. Kosmetyki, które mają postać delikatnej emulsji lub lekkiego żelu, dobrze się wchłaniają. Neuroprzekaźniki w skórze na ten miły bodziec odpowiadają bowiem rozluźnieniem naskórka. Preparat w odcieniu pastelowej zieleni, błękitu, bieli i subtelnego beżu odpręża i przywraca zestresowanej, zmęczonej cerze harmonię. Tym samym „zachęca” do pracy neuroprzekaźniki.
Promienna twarz po kremie i serum
Wystarczy zastosować zaledwie jeden słoiczek kremu z proendorfinami, by cera nabrała blasku i wygładziły się drobne zmarszczki. Dzieje się tak, gdyż pod wpływem kosmetyku produkcja „hormonu szczęścia” wzrasta aż o 90 proc. A gdy masz sińce pod oczami, sięgnij po odżywczy krem pod oczy i na powieki z tej samej serii. Przemęczonej, przyszarzałej skórze pomoże serum, które zawiera w swoim składzie zwiększoną dawkę proendorfin. Preparat w postaci lekkiej emulsji od razu się wchłania i przywraca skórze zdrowy koloryt. Krem z proendorfinami można stosować rano i wieczorem. Najlepszy efekt przyniesie kuracja trwająca 4 tygodnie. Działanie kremu z cennymi składnikami, proendorfinami, można wzmocnić poprzez właściwe przygotowanie skóry do zabiegu oraz prawidłowe nawyki przy nakładaniu kosmetyku. Aby aktywne substancje dobrze wchłaniały się w głąb skóry, regularnie co 10 dni złuszczaj peelingiem martwe komórki naskórka. Nakładając preparat na twarz, nie wcieraj go zbyt mocno, bo rozciągniesz niepotrzebnie skórę, tylko wklepuj lekko opuszkami palców.
Endorfiny, które działają w skórze i te wytwarzane przez mózg, to świetnie uzupełniający się duet. Co więc zrobić, by jedne wspierały drugie? To proste. Zanim zabierzesz się za pielęgnacyjne zabiegi, wypełnij swoją łazienkę relaksującymi aromatami. Zapachy docierając bowiem do mózgu, pobudzają produkowane tam hormony szczęścia. Aby się maksymalnie odprężyć, wybierz olejek aromaterapeutyczny lub pachnącą świeczkę. Idealne wręcz są zapachy lawendy, neroli, geranium, bergamotki, które poprawiają samopoczucie. Natomiast nuty różane uspokajają emocje i łagodzą stresy.