Jak zwiedzać Pomorze na rowerze?

Jest to doskonała propozycja dla osób, które nie lubią tradycyjnego zwiedzania, uwielbiają rowerowe wycieczki czy też chcą po prostu spróbować swoich sił. Łączy przyjemne z pożytecznym, bo podczas takich wypraw nie tylko zwiedzamy, oglądamy piękne krajobrazy itp., ale też wyrabiamy sobie lepszą kondycję. Poniżej propozycje dwóch tras.

 

O czym trzeba pamiętać przed wyprawą?

Przed wyruszeniem w trasę powinniśmy sprawdzić, w jakim stanie technicznym jest nasz rower. Klocki hamulcowe muszą być ustawione równolegle do obręczy koła i oddalone od niej o 1,5-3 milimetry. Gdy są już tak starte, że nie widać na nich rowków, trzeba je wymienić. Warto także spryskać przerzutki, koła łańcuchowe i osie pedałów smarem w sprayu. Wszystkie światła muszą działać, pedały i siodełko nie mogą być obluzowane. Koła muszą być dobrze napompowane. Na wypadek awarii należy zabrać ze sobą niezbędnik: klucze do śrub, skuwacz do łańcucha, łyżkę do opon, pompkę, krążek taśmy izolacyjnej, zestaw łatek z tubką kleju i kawałkiem papieru ściernego oraz dętki.

 

Jak się spakować?

Plecak powinien mieć pasek zapinany wokół talii lub klatki piersiowej – nie będzie się zsuwał podczas jazdy. Cięższe rzeczy, na przykład buty na zmianę, kładziemy na spód, z wierzchu – lekkie i takie, które muszą być cały czas pod ręką. Narzędzie do reperowania roweru możemy położyć na dnie. Jeśli będziemy musieli ich użyć, i tak trzeba będzie zrobić dłuższy postój. Ta sama zasada obowiązuje podczas pakowania bagażu w sakwy, przydatne na dłuższe wyprawy. Nie musimy kupować sakw wodoodpornych, które są znacznie droższe od normalnych. Wystarczy przed podróżą włożyć wszystkie rzeczy do foliowych torebek.

 

Przewożenie roweru

W pociągach dalekobieżnych – w wagonach bagażowych lub w pierwszym przedsionku pierwszego wagonu albo ostatnim przedsionku ostatniego wagonu. Cena biletu zależy od długości trasy, ale nie powinna wynosić więcej niż 11 zł.

W podmiejskich – na początku i na końcu pociągu w tzw. przedziale służbowym. Bilet 50 procent. Rower składany (do 20 kilogramów) – bezpłatnie, jako bagaż.

W autobusie PKS – w luku bagażowym. Kierowca może nie zgodzić się na przewóz jeśli będzie miał dużo bagaży. Bilet – około 50 procent.

Autobusami i tramwajami – tylko w niektórych miastach. Bilet – 50 procent. Jest to zabronione na przykład w Warszawie. Tam można je za to przewozić metrem.

Propozycja I – trasa 7-dniowa: Najpiękniejsze plaże Pomorza Gdańskiego

Trasa licząca 104 kilometry zaczyna się przy stacji PKP Władysławowo, a kończy przy stacji PKP Łeba.

Dzień pierwszy (14 kilometrów)

Ze stacji PKP we Władysławowie wyruszamy przez Cetniewo i Chrapowo do Jastrzębiej Góry, gdzie największą atrakcją jest plaża, podobno najpiękniejsza w Polsce. Nie powinniśmy więc odmówić tam sobie kąpieli. Z Jastrzębiej Góry jedziemy w kierunku Karwi. Po lewej stronie drogi rozciąga się przed nami bajeczny widok na podmokłe torfowiska Bielawskie Błota z rezerwatem „Woskownica”. Wśród wrzosów rosną bardzo rzadkie i chronione, 1,5-metrowe krzewy woskownicy, kiedyś wykorzystywanej do produkcji leczniczych olejków eterycznych. Nocujemy w Karwi – do plaży mamy zaledwie 100 metrów, dlatego warto wybrać się na spacer przez pachnący, sosnowy las i popatrzeć na zachód słońca.

Dzień drugi (17,5 kilometra)
Rankiem wyruszamy do Parszczyc. Po drodze mijamy malowniczą, podmokłą nizinę pełną bujnej zieleni – rezerwat Karwieńskie Błota. W Krokowej urządzamy postój – zwiedzamy część muzealną Pałacu Krokowskich (pozostała to hotel). Ten pałac jest świadkiem niezwykłej historii rodziny Krokowskich, których praprzodek – Olbracht Wickerode przybył tam z Krzyżakami w XIII wieku. Kolejne pokolenia wiernie służyły królom polskim, ale gdy Rzeczpospolita uległa rozbiorom, ród się zniemczył. Jego potomkowie uciekli w 1945 roku do Niemiec. Ale potem historia zatoczyła koło. W 1990 roku ostatni z rodu – graf Albrecht von Krickow wrócił do znanego z dzieciństwa zamku jako współzałożyciel fundacji, której celem jest zgodne sąsiedztwo Polaków i Niemców. Opuszczamy Krokową i udajemy się do Żarnowca. Warto się tam zatrzymać, by zwiedzić zespół klasztorny Cystersek z XIV-XVII wieku (obecnie Benedyktynek) i zobaczyć cenny zbiór naczyń i szat liturgicznych. Na zwiedzanie trzeba się jednak wcześniej umówić, najlepiej telefonicznie. Opłata za zwiedzanie to dobrowolny datek. Z Żarnowca jedziemy na nocleg do nadmorskich Dębek, gdzie znajduje się między innymi plaża dla naturystów.

Dzień trzeci (24 kilometry)
Wracając przez Żarnowiec, ruszamy w kierunku Wejherowa, by objechać dookoła Jezioro Żarnowieckie. Po drodze mijamy Górę Zamkową w Lubkowie, miejsce dawnego grodu słowiańskiego, a także rozpoczętą w latach 70. i nigdy nie ukończoną budowę elektrowni jądrowej. Cały czas jedziemy wzdłuż jeziora, w którym odbija się bukowy las. Objazd jeziora kończymy w Brzynie, skąd przez Słuchowo kierujemy się drogą przez las do Białogóry.

Dzień czwarty (wolny)
To dzień odpoczynku. Na cały dzień zostajemy w Białogórze. Możemy zagrać w minigolfa (4 zł), bilard (2 zł), wybrać się z instruktorem na konną przejażdżkę po plaży (33 zł/godz.) albo poleżeć na jednej z rozświetlonych słońcem polan w lesie otaczającym tę uroczą miejscowość.

Dzień piąty (15 kilometrów)
Z Białogóry wracamy do Słuchowa i drogą wśród pól i łąk przez Lublewko i Osieki Lęborskie docieramy do Lubatowa, gdzie spędzimy kolejną noc. Po południu możemy mówić innych gości na mecz koszykówki czy siatkówki (są przygotowane boiska) albo oddać się romantycznym marzeniom w ogrodowej altanie. Wieczorem miło będzie spędzić czas przy grillu.

Dzień szósty (23,5 kilometra)
Kierujemy się w stronę Biebrowa – z obu stron drogi ciągną się pola i łąki. Wdychamy aromat traw i polnych kwiatów. Dalej, przez Słajszewo i Sasino, będziemy jechać drogą biegnącą przez kilkudziesięcioletni sosnowy bór, aż do Sarbska nad Jeziorem Sarbsko, gdzie spędzimy kolejną noc. Po południu możemy wybrać się nad jezioro i skorzystać z wypożyczalni sprzętu wodnego, by opłynąć Wyspę Kamienną. Jak głosi legenda, leżące na jej brzegach kamienie są pozostałością dawnego pogańskiego sanktuarium.

Dzień siódmy ( 10 kilometrów)
Z Sarbska wyruszamy do Nowęcina. Stamtąd już tylko 3 kilometry do Łeby. Zanim jednak zakończymy wyprawę, pójdźmy plażą na zachód, aż do skraju Słowińskiego Parku Narodowego, by z bliska zobaczyć teren ruchomych piasków między Bałtykiem a Jeziorem Łebsko. W XVI wieku takie przemieszczające się wydmy całkowicie zasypały starą Łebę położoną wówczas około 8 kilometrów na południowy zachód od dzisiejszego miasta. Wycieczkę zakończmy kąpielą w Bałtyku.

 

Propozycja II – trasa 2-dniowa: Szlakiem potęgi Pomorza Zachodniego

Trasa mierzy 56 kilometrów. Rozpoczyna się przy stacji PKP w Kamieniu Pomorskim, a kończy przy stacji PKP w Trzebiatowie

 

Dzień pierwszy
Od stacji kolejowej w Kamieniu Pomorskim jest 10 minut drogi na starówkę. Jej wąskie uliczki, zabudowane XVIII-wiecznymi kamieniczkami, zaprowadzą nas na rynek i pod jedną z najstarszych świątyń na Pomorzu – XII-wieczną katedrę św. Jana. W sezonie letnim odbywają się tam w każdy piątek o 19. Koncerty Muzyki Organowej. A że znajdujemy się w dawnej stolicy Księstwa Zachodniopomorskiego, zatrzymajmy wzrok na 700-letniej Bramie Wolińskiej – to jeden z ocalałych fragmentów murów miejskich. Wyjeżdżając z Kamienia Pomorskiego, mijamy Mokrawicę i wjeżdżamy do jednego z ostatnich w tej okolicy naturalnych lasów mieszanych – smukłe sosny i świerki rosną tam na przemian z majestatycznymi dębami, klonami i leszczynami. Taka roślinność stwarza świetne warunki wiewiórkom, dlatego jest ich tam całe mnóstwo. Mijamy Jatki i docieramy do Świerzna. Tam warto pospacerować po pięknym francuskim parku z XVIII wieku pełnym starych modrzewi, buków i kasztanowców. W głębi stoi dawna posiadłość niemieckiej magnaterii, znana w okolicy jako dwór Flemingów, dziś pozostający w rękach prywatnych. Ze Świerzna przez sosnowy las docieramy do Gostyńca, gdzie mijamy „Raciborza” i „Przybysławę” – dwa kilkusetletnie dęby. Po kilku minutach jazdy – w Gostyniu – zobaczymy kolejny 600-letni pomnik przyrody – dąb „Święty Jacek”. Stamtąd odjeżdżamy do Pobierowa. Tam spędzimy noc, ale przedtem idźmy nad morze, posłuchać, jak fale rozbijają się o brzeg.

Dzień drugi
Rankiem, jadąc wzdłuż wybrzeża na wschód, dojeżdżamy do Trzęsacza. Słynie on z pięknego, stale podcinanego przez uderzające fale brzegu klifowego. Na krawędzi urwiska wciąż stoi fragment ściany gotyckiego kościoła, który osunął się wraz z częścią skarpy sto lat temu. Jadąc dalej, przez Rewal, starą osadę rybacką, docieramy do Niechorza. Przed naszymi oczami rozciąga się niezapomniany widok na wodny rezerwat Liwia Łuża. Po tafli jeziora suną łabędzie, a z zarośli raz po raz startują do lotu dzikie gęsi. Dalej jedziemy do Pogorzelicy, gdzie po raz ostatni podczas wyprawy zobaczymy Bałtyk. Ruszamy w głąb lądu i przez Konarzewo i Chełm Gryficki docieramy do Trzebiatowa. Kiedyś było to duże miasto portowe, toczące wojny handlowe z Gryficami i Kołobrzegiem. Jedna z nich zakończyła się w XV wieku zniszczeniem portu przez kupców kołobrzeskich, co osłabiło znaczenie Trzebiatowa. Zanim udamy się na dworzec kolejowy, pospacerujmy po starym trzebiatowskim rynku. Stoją tam domy pamiętające nawet XVII wiek.

Oceń

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.